Czworonóg nieokiełznany, czyli…
[singlepic id=16 w=320 h=240 float=center] (Foto: Karol Krusiec, czyli Kruchatek)
Szamti – następca Azy. O Azie i innych czworonogach pisałam obszernie na RODZINNIE, tam też znajduje się Galeria.
Po rozstaniu z Azą przeżywałam ciężkie chwile i nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Wytrzymałam 5 dni, potem zaczęłam przeglądać stronę internetową cieszyńskiego schroniska „Azyl”. Nie miałam odwagi spojrzeć wszystkim psiakom w twarz i sobie tak po prostu pójść, wiec postanowiłam spotkać się tylko z jednym wypatrzonym w internecie, żeby ograniczyć pobyt w tym smutnym miejscu do minimum. I tak w pierwszy dzień ubiegłorocznych świąt wielkanocnych znalazłam Szamtiego. [singlepic id=19 w=320 h=240 float=center]Urzekło mnie jego inteligentne spojrzenie. Nie zraziło mnie skudłaczone futerko. W Poniedziałek Wielkanocny wybraliśmy się do schroniska całą rodzinką – Kasia, Kruchy, Maciek i ja. Niestety, nie wpuszczono nas wszystkich na teren schroniska – psy narobiły i tak już ogromnego hałasu.
Zbliżyliśmy się z Maćkiem do klatek. Pan był sceptyczny i powiedział:” Nie będzie go pani chciała, to pies z charakterem”.
Szamti wyskoczył na siatkę, ujadając okropnie – rzeczywiście mało przyjazne nastawienie 🙁
Pan zaproponował przejście do biura. Przyprowadził pieska. Tym razem znacznie spokojniejszego, bardzo spłoszonego. Próby nawiązania kontaktu nie powiodły się. Pan był coraz bardziej sceptyczny. Poradził, żebym poczekała z decyzją i przyjechała, jeśli nie zmienię zdania, nazajutrz.
Rozczarowani wróciliśmy do domu. Nie mogłam spać, myślałam o Szamtim, który wcale nas nie chciał. Wszystko wskazywało na to, że jest skazany na dożywocie w schronisku. Przecież nikt nie zabierze takiego małego potwora, na dodatek wymagającego poważnych zabiegów kosmetycznych. Ludzie wolą łagodne, śliczne pieski, najlepiej rasowe.
Po nieprzespanej nocy podjęłam decyzję: „Dam mu jeszcze jedną szansę!”
I tak Szamti znalazł się w naszym domu 6 kwietnia 2010. Nie był to początek idylli, ale o tym w następnym odcinku 🙂