Kiedy przeglądam stare zdjęcia i dokumenty, zaczyna ogarniać mnie zwątpienie. Jak to wszystko ogarnąć? Co wybrać, żeby nie zanudzić moich Dzieci – adresatów tej strony i ukazać im Dziadków jak najciekawiej?
Dziś Tato, a ich Dziadek, obchodziłby 87 urodziny. Niech to będzie pretekstem, by zapoczątkować kategorię „Tato i jego hobby”.
Ponieważ w naszym domu miłość do książek była wielka (poświecę temu osobny wpis), więc oczywiście najczęstszym prezentem było jakieś ciekawe wydawnictwo. Ale nie zawsze. Pamiętam któreś urodziny Taty poświęcone były muzyce. Oczywiście muzyce poważnej. Przygotowałam wtedy „wieczór muzyczny”. Mama oczywiście upiekła jakieś smakowite słodkości (mniam!). Ja natomiast zadbałam o muzyczny prezent – płytę z najsłynniejszymi melodiami, o oprawę przedsięwzięcia, czyli świece, kwiaty (frezje żółte, bo najmocniej pachną) – krótko mówiąc – nastrój- i dopiero wtedy nasz Solenizant mógł przyjąć życzenia. Myślę, że to był całkiem udany wieczór .
Muzyka poważna nie jest mi tak całkiem obca właśnie dzięki Tacie. Tak jakoś umiejętnie mną pokierował, że ani się spostrzegłam, a moim różnorakim pracom zaczęły towarzyszyć znane arie operowe czy koncerty. O, na przykład – świetnie mi się szyło (jako nastolatka byłam raczej samowystarczalna w tworzeniu swoich strojów) przy dźwiękach „Madame Butterfly” Pucciniego czy „Trubadura” Verdiego. Tato, pamiętam, zawsze był pod wrażeniem „Nabucco” Verdiego i opowiadał mi o ostatniej drodze artysty, któremu chór wespół z zebranym tłumem zaintonował na pożegnanie pieśń „Va pensiero”. I zawsze, jak natknę się na ten fragment w moich mp3 (a na strychu leży tyle analogowych płyt…), to widzę mojego Tatę.
Nie mam żadnej fotograficznej ilustracji do urodzin Taty, więc może frezje i chór* z „Nabucco” Verdiego?
Chór „Va pensiero” z „Nabucco” Verdiego
*Wersja współczesna