Wakacje – czas obozów harcerskich, biwaków. Znów przypomniał mi się Dom Harcerza, który był niezłą bazą harcerzy. Co z tego wszystkiego pozostało?
Nie skomentuję, bo nie używam brzydkich wyrazów.
Wśród dokumentów Taty znalazłam szkice, a nawet gotowe projekty harcówki. W pierwotnym zamierzeniu Tato przygotowywał adaptację małego budynku przy SP1. Niestety, inwestycja ta nie zainteresowała chyba nikogo i skoczowscy harcerze nadal byli bezdomni (wypowiedziano im w SP1 dotychczasową salkę). Nie wiem, skąd się wziął pomysł nabycia budynku na Górnym Borze.
W każdym razie Tato nieźle się „nadreptał”, żeby miasto przekazało (szczegółów nie pamiętam) ten obiekt wraz z sąsiadującym terenem (biwaki! obozy!). Na szczęście Skoczowem zarządzał wówczas przyjazny wszelkim ciekawym inicjatywom, więc także harcerstwu 🙂 – Stanisław Łuczkiewicz. W 1977 roku – w 45 rocznicę skoczowskiego harcerstwa – Naczelnik Miasta przekazał klucze ówczesnemu Komendantowi Hufca druhowi Janowi Fiedorowi.Od tego czasu Dom Harcerza stał się miejscem zbiórek, biwaków, a nawet obozów harcerskich (w ramach wymiany z hufcem w nadmorskim Rewalu).
Gdy pomyślę, jak wiele to miejsce znaczyło dla Taty, ile energii, czasu mu poświęcił, jaką szansą było dla naszych harcerzy…
Dobrze, że Tato nie widzi, co z tego zostało…