21 lutego 2010
Hobby, Leszek Sikorowski

Mały szkic na temat zainteresowań Taty

Najważniejszą pasją Taty było oczywiście harcerstwo, więc poświęcę mu osobny rozdział tej strony. Równie ważna dla Taty była historia, archeologia, a że swoje życie związał ze Skoczowem, zatem więcej na ten temat znajdzie się w części Skoczów, historia. W obu tych rozdziałach liczę na pomoc Przyjaciół Taty :). Trudno mi bowiem, to wszystko poukładać, jako że byłam wtedy zbyt smarkata lub zbyt „zielono” miałam w głowie, powiem używając eufemizmu.

Próbuję zebrać wszystko, co wiem na temat zainteresowań Taty,  zapiszę zatem na razie tylko w punktach, o czym powinnam tu opowiedzieć:

  • fotografia – temat rzeka,
  • lotnictwo (niestety, tylko teoretycznie),
  • żeglarstwo – kajakarstwo i „maczek”,
  • strzelectwo (także nasze domowe „wiatrówkowe”),
  • narciarstwo (z bólem wyrzuciłam stare kijki Taty podczas niedawnych porządków na strychu, ale gdzie im do tych obecnych!  No i jedynie Kasia troszkę interesuje się tematem),
  • literatura (także własna poezja) – o książkach w naszym domu już wkrótce coś napiszę,
  • sztuki plastyczne (linoryt, rzeźba, makiety – np. „piekiełka” czy choćby mój domek albo nasz zegar),
  • historia sztuki,
  • budownictwo i architektura – praca zawodowa nie była tylko koniecznością. Tak myślę, bo pamiętam, ile entuzjazmu i zaangażowania wkładał we wszelakie działania i bardzo kochał swoją deskę kreślarską.
  • No, jakżeż mogłabym zapomnieć o motoryzacji – motocykle i samochody! Mama nie mogła pojąć, jak można trzymać pod łóżkiem reflektor motocyklowy, tam zresztą były przechowywane także inne niesamowicie cenne przedmioty – np. nowiutka poziomica, komplet kluczy samochodowych – to świetnie pamiętam.
  • O muzyce już wcześniej wspomniałam, choć pominęłam wątek gitary – postaram się do niego wrócić.
  • Natura i ekologia (w tym potocznym rozumieniu) – kochał przyrodę, zieleń (no, właśnie – jego szczep „Obrońców zieleni” w SP 1!). Zwierzaki miauczące, szczekające, wszelakie (no może poza insektami – do komarów strzelał papierowymi kuleczkami z wiatrówki – i do rybek też jakoś nie miał cierpliwości – rozumiem, bo za uszkiem podrapać trudno:), ja wprawdzie je polubiłam, ale to już zupełnie inna opowieść) to kolejne koniki taty. Jakoś flora nie cieszyła się większym zainteresowaniem Taty – myślę tu o roślinności domowej i ogródkowej (ale za to Babcia Eleonora mnie nieźle wyedukowała:) ). Jedynie kaktusy i sukulenty miały względy u Taty (oczywiście, uprawą ich zajęliśmy się po uprzednim zaopatrzeniu w literaturę fachową – będzie o tym mowa we wpisie o książkach). Natomiast florę „nieokiełznaną” poznawaliśmy na spacerach, tam też rozpoznawaliśmy ptaszynę, tropy zwierząt i uczyliśmy się rozpoznawać kierunki, i … no, znów dużo by mówić. Zatem przechodzę do następnego tematu, czyli
  • filatelistyki, którą próbował mnie zarazić (niezbyt skutecznie – abonament już dawno wygasł, a klasery nieco się kurzą),
  • chemia – choć w oryginalnym zakresie – robiliśmy z Tatą niezłe wino deserowe z porzeczek uprawianych przez Babcię. Co to ma wspólnego z chemią? Korzystaliśmy ze świetnego poradnika „Chemia praktyczna dla wszystkich” – zaraz podam więcej informacji, bo mam ją do dziś – to praca zbior. wydana przez PWT w 1956, bardzo przydatna w ówczesnych latach, kiedy to właściwie  o wszystko było trudno. Można w niej znaleźć i przepis na atrament czy tusz, i recepturę na farby, kleje, kosmetyki, mydła… Nie, nie zdołam wymienić wszystkiego! Natomiast jeśli chodzi o chemię bardziej  „chemiczną” – w ósmej klasie podstawówki nagle mnie eksperymenty chemiczne  zainteresowały (pewno to znów sprawka Taty 🙂 ), więc natychmiast w naszym domu pojawiły się odpowiednie sprzęty – probówki, kolby, palnik  i odczynniki różnorakie (był taki fajny sklep w Białej – farmaceutyczno-chemiczno…). No i dlatego wybrałam w ogólniaku klasę o profilu biologiczno-chemicznym. Potem się okazało, że niekoniecznie trafnie… Ale wtedy zabawa była przednia.

Ufff! Tyle mi na na razie przyszło do głowy. Może jeszcze tylko wspomnę na koniec o chyba jedynej rozrywce naprawdę rozrywkowej, czyli o brydżu.

W wolnych chwilach spróbuję rozwinąć powyższe wątki i jeśli to będzie możliwe – zilustrować zdjęciami.

Zatem cdn.

Dodaj komentarz